Dziś o zabieraniu autostopowiczek, wujku, co potrafi zripostować, ogrodzie saskim oraz o likwidacji działalności. Zapraszam.
AUTOSTOPOWICZKICzwartkowy wieczór. Wracamy ze stajni sunąc Srebrną Strzałą przez urokliwe okolice pobliskiej kopani. Słońce już wyraźnie chyli się ku zachodowi, w samochodzie jebie końskimi kopytami, przeszczęśliwa Najwspnialasza-Z-Żon analizuje z łezką w oku efekt strugania końskich kończyn, merdaty obżarty kopytowymi ścinkami popierduje na tylnej kanapie przez sen.
Wyjeżdżamy zza łuku. Jakieś 50 metrów przed nami po prawicy dwie blond łanie łapią stopa, machając uroczo w naszą stronę. Od strony Najwspanialszej-Z-Żon słyszę złowieszcze mruknięcie:
- No chyba nie!
Uśmiechając się pod nosem odwracam wzrok by nie patrzeć na niewiasty. Zerkam za to na Najwspanialszą-Z-Żon: Jej mina jest jednoznaczna: cokolwiek powiem to i tak mam przejebane.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą