Dziś dowiemy się dlaczego przy grze w monopoly lepiej siedzieć cicho, jak się zabezpieczać, o czym marzy nastolatka oraz poznamy propozycję troskliwego zięcia.
TU KOŃCZY SIĘ BOHATERSTWOZ bandą znajomych gramy w karcianą wersję Monopoly. Zasady z grubsza te same - też się wykupuje miasta, tworzy państwa, potem stawia domy i hotele. Wśród grających jest para - zwykle naprawdę dobrze się dogadują. Zwykle. Męska połowa tego związku wyraźnie prowadzi w całej grze - oskubał już dwóch zawodników do zera, posiada zdecydowania najwięcej pieniędzy i najlepsze lokalizacje. Mało tego - co rusz "pomaga" swej partnerce przez rzucanie dobrych rad w stylu:
- Nie no, po co ci tu hotel, postaw tam.
- Bez sensu, trzeba było wykupić się z więzienia.
- Oo, teraz nie możesz wpaść do Niemiec, bo przegrasz.
I tak dalej i w tym stylu. Dziewczynie wyraźnie nie idzie, od dawna też przestała reagować na komentarze faceta, obrzucając go tylko coraz cięższymi spojrzeniami.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą