Film z kategorii "Znacie? To obejrzycie jeszcze raz"
Historia klasyczna, w wersji animowanej komedii, najprościej ujmując w wersji dla młodych:
"Kung-Fu Panda" przeniesiona do Japonii. I przeszła face lifting.
Czyli - nieudacznik marzący o tym by być kimś kim nie ma szansy się stać znajduje mistrza, którego dręczą demony przeszłości.
Możnaby rzecz - towar drugiej świeżości... gdyby nie nazwisko Mela Brooksa.
Czuć w tym jego udział. A ja się zdziwiłem na liście płac, że on jeszcze żyje
Bo z tej historii wykrzesano naprawdę kawał dobrej zabawy w jego stylu, zwłaszcza burząc "4 ścianę".
Widzicie - jakby ktoś był stary, poszedł na film z wnukiem i nie znał przygód Po, to dopatrzy się tu przeniesienia na grunt japoński historii z "Płonących siodeł" - lokalny bogacz mianuje szeryfem w małej mieścinie nieudacznika, bo ma w tym własny interes.
(czyli fabularnie przeprowadzono tu operację przeszczepu znanego z "7 samurajów"/"7 wspaniałych", tylko w drugą stronę)
Rzecz oglądało się naprawdę dobrze, żarty były całkiem udane, choć dzieci moga części z nich nie zrozumieć. Jedyny żart, który moim zdaniem zgrzyta - zdecydowanie nie wpasował się w klimat - to ten wielki kibel, co widać już na początku filmu. A jednocześnie jest on istotny fabularnie.
PS. jest mała scenka po napisach
Historia klasyczna, w wersji animowanej komedii, najprościej ujmując w wersji dla młodych:
"Kung-Fu Panda" przeniesiona do Japonii. I przeszła face lifting.
Czyli - nieudacznik marzący o tym by być kimś kim nie ma szansy się stać znajduje mistrza, którego dręczą demony przeszłości.
Możnaby rzecz - towar drugiej świeżości... gdyby nie nazwisko Mela Brooksa.
Czuć w tym jego udział. A ja się zdziwiłem na liście płac, że on jeszcze żyje
Bo z tej historii wykrzesano naprawdę kawał dobrej zabawy w jego stylu, zwłaszcza burząc "4 ścianę".
Widzicie - jakby ktoś był stary, poszedł na film z wnukiem i nie znał przygód Po, to dopatrzy się tu przeniesienia na grunt japoński historii z "Płonących siodeł" - lokalny bogacz mianuje szeryfem w małej mieścinie nieudacznika, bo ma w tym własny interes.
(czyli fabularnie przeprowadzono tu operację przeszczepu znanego z "7 samurajów"/"7 wspaniałych", tylko w drugą stronę)
Rzecz oglądało się naprawdę dobrze, żarty były całkiem udane, choć dzieci moga części z nich nie zrozumieć. Jedyny żart, który moim zdaniem zgrzyta - zdecydowanie nie wpasował się w klimat - to ten wielki kibel, co widać już na początku filmu. A jednocześnie jest on istotny fabularnie.
PS. jest mała scenka po napisach
Ostatnio edytowany:
2022-12-19 14:29:49
--
Wszelkie prawa zastrzeżone. Czytanie niniejszego tekstu bez pisemnej zgody surowo wzbronione.