Spędziłem już nad grą kilkanaście godzin, wyzwoliłem jedną część hrabstwa i powiem tak:
Ale ten FC jst fajny. nie miałem żadnych wielkich wymagań co do niego, byle by nie robił się taki nudny jak primal w pewnym momencie.
Fajnie że nie trzeba polować aby powiększać elementy ekwipunku skórami. za polowania dostajemy punkty które wydamy na drzewko a skóry sprzedajemy. A tak to wszystko co lubiłem w tej serii:
-pukawki, samochody, samoloty, łodzie i do tego doszło wędkowanie. Musiałem się chwile pomęczyć zanim opanowałem, ale potem to przyjemna minigierka.
Muzyka nadaje fajny klimat. W pewnym momencie podchodzę do starej chatki, na stole stary magnetofon z którego leci kawałek Greta Van Fleet.
Graficznie to sie nie czepiam. Montana mi się podoba. Jakoś człowiek czuje się tak swojsko, jakby po Bieszczadach ganiał. Czasem te trawy wypalone od słońca, aż czuć jak żar się leje z nieba.
Co mogę zapodać na minus?
Bohaterowie poboczni. Jakoś mnie tam uja obchodzą, choć misje poboczne są bardzo fajne i zróżnicowane, to los tych bohaterów mało nas obchodzi. Jestem ciekaw kolejnych złoczyńców, bo załatwiłem jednego. fajnie że można na początku gry można pójść w jedną z trzech stron.
Brakowało mi w tej grze piły spalinowej i możliwości ścinania drzew.
Gra wciąga i ma się ochotę na ykonanie kolejnego, i kolejnego, i jeszcze jednego questa.
Fajne ą też skrytki proppersów. Dostajemy mape i musiły rozwiązać jakąś łamigłówkę aby się do kryjówki dostać. Tam czeka na nas szmal, broń i punkty doświadczenia. I nie ma wieżyczek do zaliczania. Zbieramy mapy, albo dowiadujemy się o miejscach od uwolnionych NPC