Ojej, taki słodki wątek miał być, a tak się zepsuł
Na prace magisterskie można spojrzeć z kilku stron. Z jednej strony jakoś o studencie świadczą, ale niekoniecznie. Z drugiej zostały mocno wypaczone, ale też niekoniecznie i może w słusznej wierze.
Zacznijmy od tego, że parafrazy parafrazy to bardzo dobre określenie - dzisiaj praktycznie nie ma możliwości napisać pracy używają poprawnego cytowanie, korzystając z oryginalnych definicji i korzystając z badań. Powód jest prosty - będzie plagiat, choć praca plagiatem nie będzie. Oczywiście można się tłumaczyć, wykazywać, że wszystko jest w porządku, ale procedura zostanie uruchomiona, a promotor jeżeli ma stosowne narzędzia weryfikacja (na niektórych uczelniach mają własne systemy antyplagiatowe) to takiej pracy nie przepuści z prostego powodu - dla spokoju swojej dupy.
Dodajmy, że nie na wszystkich uczelniach jest możliwość wyboru promotora, czy nawet swojego tematu. Realizowane seminaria bywają marnej jakości (choć i studenci popełniają błąd, bo na nie nie chodzą), czasami prowadzi je ktoś inny niż sam promotor, ktoś, kto ma odmienne zapatrywanie na pracę. Studenci często pozbawiani są własnej inwencji właśnie przez promotorów, którzy dodają swoje wymysły i odejmują swoje paranoje.
Sam też coś podobnego przeżywałem - pisałem pracę na obszarze, który w zasadzie nie był wcześniej podejmowany. Promotor nie rozumiał celu pracy, "obrażał" się, że go "pouczam", bo ośmieliłem się wyjaśnić szczegółowo co praca ma na celu. Wymyślał różne bzdury o czym można pisać a o czym nie można, zasłaniając się jakimiś komisjami, no debil. Gdybym pozwolił mu ingerować w moją pracę to wyszłaby z niej kupa, tylko ja się znałem na temacie, umiałem pisać takie prace, wiedziałem czego chcę i jestem troszkę bardziej asertywny, dlatego nie dałem sobie wejść na głowę. Wielu studentów takiego komfortu nie ma, a promotor jest ich przewodnikiem, ten może być zaś lepszy lub gorszy. Gdy ma się kilkunastu studentów rocznie do obrony to łatwo stać się tym gorszym.
Nie zauważam też tendencji, żeby praca dyplomowa coś weryfikowała. Pracę może napisać i zdolny i debil. Z kupnem jest podobnie - niektórzy chcą mieć spokój lub sobie tak tłumaczą, znam takie osoby, nie zauważyłem aby zamiatały chodniki. Znam też osoby, które pisały swoje prace i zamiatają chodniki. Takżeten, do magisterki można różnie podchodzić, czasami to bardziej walka z wiatrakami niż własna twórczość.
Na chłopaka nie ma co się gniewać, pewnie promotor kazał żeby było 111 ankiet i tyle ma być