:sawpel
Po kolei. O ustawie dyskutowaliśmy już do porzygu, ale postaram się merytorycznie, zwięźle i w podpunktach.
1. Po co jest ustawa w takiej formie? Tego do końca nie wie nikt.
- Czy w ostatnim czasie wystąpiły/nasiliły się ataki i próba zakłamywania historii, które mogłoby być usprawiedliwieniem dla ekspresowego wprowadzenia ustawy: Nie
- Czy zyskaliśmy cokolwiek: Nie
2. Jakie mogły być cele jej wprowadzenia?
- Jedyny sensowny cel to przykrycie na szybko afery "wafelkowych nazistów". To tłumaczy formę ustawy i tryb jej wprowadzenia.
3. Forma:
- Ustawa była dyskutowana do przecinka, który jest bardzo ważny. Wszystko co jest po przecinku (i co de facto doprowadziło do kontrowersji) nie było konsultowane ani z USA, ani z Izraelem.
4. Tryb wprowadzenia:
- Brak konsultacji pełnej treści tak ze środowiskami naukowymi zainteresowanych stron
- Wprowadzenie ustawy w trakcie wyborów w Izraelu
- Wprowadzenie ustawy w trakcie ważnego, drażliwego święta.
..................................................
Generalnie. Ustawa kończąca się na ściganiu za "polskie obozy" nie wywołałaby żadnej gównoburzy. Jej wcześniejsze ustalenie z polskimi instytucjami zajmującymi się holocaustem przy udziale izraelskich - tym bardziej.
Dlaczego uważam, że zagrywka była czysto polityczna? Ponieważ była całkowicie nieprzemyślana. Nie zabezpieczono żadnej akcji PR - potem próbowano je robić przez fundacje. Chciano ugrać krajowy kapitał "elektoratu oblężonej twierdzy" - i to jest jedyne co się udało. Na całej sprawie tylko straciliśmy i będziemy jeszcze tracić latami. W świat poszły "polskie obozy". Tyle w temacie.
5. Dyplomacja
Wymiana notatek na poziomie pracowników niższego szczebla to norma. Są to dokumenty niejawne, kierowane do poszczególnych osób. Dyplomacja nie działa tutaj na poziomie oficjalnych not. Traktowanie kogoś jako "persona non grata" w sposób nieoficjalny jest "najlżejszą formą" dawania partnerowi do zrozumienia, że jeżeli nie zrobi tego czego się oczekuje, to potem nastąpią inne "miękkie i nieoficjalne" formy nacisku (najczęściej finansowe - ot. kwestia przetargów i kontraktów). Jeżeli te nie pomogą dopiero przechodzi się do oficjalnych wystąpień niższych urzędników. Wtedy wyraża się oficjalnie "ubolewanie". Do jakichkolwiek ostrzejszych form jest jeszcze długa droga. W tym miejscu, żeby nie rzucać podręcznikami, a czymś lżejszym - mogę odesłać do różnych książek popełnionych przez Kissingera. Dobrze się czyta, a i widać jak to wszystko działa.
Druga ważna kwestia. Póki co największym beneficjentem naszych działań jest Rosja. Fakt, że dla rządu USA (niezależnie od frakcji) PiS jest ciężkim i problematycznym partnerem nie jest tajemnicą. To już było widać za czasów Fotygi.
Jeżeli zaś mamy się zajmować teoriami spiskowymi/podspiskowymi...
Jeżeli chodzi o kadry MSZ to Waszczykowski ich praktycznie nie ruszył, o czym zresztą mówiło się głośno - i miano mu za złe. Czaputowicz zaczął robić przemeblowanie w resorcie, w kraju i za granicą.
Dość ważna rzecz - ludzi w MSZ szkoli się latami i zastępuje rzadko. Większość dzisiejszej kadry to ludzie, którzy wprowadzali nas do NATO i ich wychowankowie. Ludzie czasów Geremka, czy Bartoszewskiego. Z tymi ludźmi dyplomacja amerykańska ma uregulowane kontakty, a o roli wypracowanych partnerów w tym segmencie chyba nie musimy rozprawiać?
Zatem jeżeli chcemy już polecieć spiskami. Ludzie wylatują z MSZ. Naprawdę wyciągnięcie i sprzedanie onetowi notatki o takim znaczeniu nie jest przypadkowe. Możemy mówić tutaj albo o "agenturze" (i to raczej amerykańskiej), chcącej PIS chociaż nieco uwalić, albo o wewnętrznych gierkach ludzi resortu (z tego samego powodu). Kto, jak i dlaczego - tego się raczej nie dowiemy.
Warto jednak zaznaczyć, że w przeciwieństwie do naszych asów na szczycie - amerykanie są pragmatyczni. Zdają sobie sprawę, że PIS nie ma zaplecza, którym może zastępować ludzi w MSZ. Wiadomo, że to będą dyletanci. Jest to też jakiś krok.
O jakimkolwiek sprzedawaniu Rosji, w świetle tego co się dzieje na świecie i wzajemnych powiązań, inwestycji, struktur gospodarczych i militarnych etc.. bądźmy poważni
Brak kadr to główna odpowiedź moim zdaniem i problem. I strzelamy sobie w stopę sami.
Nie bądźmy zresztą naiwni - ja przeczytałem projekt ustawy, jak tylko się pojawił. Od razu wiedziałem, że z tego będzie masa gówna i jak to się skończy. A do tego naprawdę nie trzeba było być Sherlockiem, zatem nasza pseudodyplomacja i decydenci wiedzieli również.