Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

7 patologicznych kłamstw, którymi karmią nas filmy

100 589  
262   88  
Filmy nie muszą wiernie ukazywać rzeczywistości – nie miałoby to najmniejszego sensu. Pewne przekłamania pojawiają się jednak zdecydowanie zbyt często, by je zignorować.

#1. Tłumik nie zagłuszy wyrzutów sumienia – ani hałasu wystrzału



Jeśli wierzyć scenarzystom, wystarczy przykręcić do lufy pistoletu kilkunastocentymetrową tulejkę i już można strzelać w pokoju pełnym dzieci (hm…) nie ryzykując obudzenia któregokolwiek. Owszem, tłumik studzi i zmniejsza ciśnienie gazów prochowych, ograniczając generowany wystrzałem hałas, ale ten wciąż pozostaje znaczny. To tak jakby włożyć sobie zatyczki do uszu i stanąć koło armaty. Jasne, różnica będzie zauważalna – ale na cuda nie ma co liczyć.

#2. Sam se powiększ i wyostrz



Nie da się zrobić czegoś z niczego, nalać z pustego, z igły zrobić widły… Okej, to ostatnie akurat bywa możliwe – w przeciwieństwie do cudów szklanego ekranu. Pomniejszenie obrazka i pogorszenie jakości nie stanowi najmniejszego problemu. Powiększenie oraz – jednocześnie – polepszenie jakości to już sztuka, której mogliby uczyć w Hogwarcie. W prawdziwym świecie wymagałaby natomiast wymyślania danych, co z oczywistych względów nie mogłoby mieć zastosowania w kryminalistyce. „Powiększanie i wyostrzanie” to jedna z najbardziej topornych bzdur tak chętnie powtarzanych w filmach.

#3. Licz do dwudziestu czterech, a potem szukaj



To, że nikomu się nie spieszy do tego, aby wykonać swoją własną pracę, to żadna nowość – w końcu, jak głosi znane powiedzenie, „co masz zrobić jutro, zrób pojutrze, a będziesz mieć dwa dni wolnego”. Jeśli jednak chodzi np. o zgłaszanie zaginięcia osoby, to tak nie działa. Nie istnieje „minimalny okres”, po upływie którego dopiero można zgłaszać zaginięcie bliskiego. Im szybciej, tym lepiej – gdy tylko pojawi się podejrzenie. Każda godzina ma znaczenie – nawet jeśli nie bezpośrednio dla zaginionego, to dla jakości wspomnieć osób, które mogłyby podsunąć śledczym sensowny trop.

#4. Raz, dwa, trzy – pada nikt



O ile wiedza z punktu powyżej może mieć bardzo praktyczne zastosowanie, o tyle ta z tego może lepiej niekoniecznie… Powiedziało się „a”, wypada jednak powiedzieć i „b”. A nawet „c” – jak chloroform. Jeśli wierzyć kinematografii, wystarczy na chwilę przyłożyć nieszczęśnikowi nasączoną chloroformem chusteczkę, by ten momentalnie stracił przytomność i osunął się na ziemię. Gdyby ktoś chciał pójść w ślady – srodze się zawiedzie. Do uzyskania takiego efektu potrzeba by nie dość, że naprawdę dużej ilości chloroformu (przyda się więc nie chusteczka, a co najmniej prześcieradło) i przynajmniej kilku minut.

#5. Równie dobrze po prostu ugryź węża



Być może całkiem miło się kojarzy, ale praktycznego zastosowania nie ma w ogóle – chyba że jako technika podrywu, ale to zupełnie inna i niezbyt mądra historia. Czy można wyssać jad z rany i tym samym ocalić pacjenta od niechybnie czekającej go zguby? Nie, nie i – na wypadek wątpliwości – jeszcze raz nie. Można jedynie zaszkodzić pacjentowi i sobie samemu. Jemu – wprowadzając do otwartej rany dodatkową porcję bakterii, których w jamie ustnej nie brakuje. Sobie samemu – chyba nie trzeba tłumaczyć ryzyka. Wystarczy drobna ranka… o ile oczywiście uda się wyssać choć odrobinę jadu, bo i ta kwestia pozostaje mocno dyskusyjna.

#6. Masz jeden telefon (do przyjaciela)



Jak doskonale wiadomo wszystkim oglądającym amerykańskie filmy, w których od czasu do czasu ktoś trafia za kratki, każdy zatrzymany podejrzany ma prawo wykonać jeden telefon. Dokładnie jeden – lepiej więc, żeby osoba po drugiej stronie podniosła słuchawkę. Lepiej też, żeby była w stanie zorganizować pomoc, inaczej scenarzysta będzie miał używanie. W prawdziwym życiu to tak nie działa – a przepisy, pozostańmy na moment przy USA, różnią się w zależności od stanu. Zwykle jednak telefonów przysługuje co najmniej kilka, no i liczy się skuteczne skontaktowanie się, a nie liczba prób połączenia.

#7. Andrzej, to zmiecie cię z planszy



Bohater udaje się spacerkiem w jedną stronę, podczas gdy za jego plecami wybucha bomba. Nie odwraca się, bo przecież prawdziwi twardziele nie patrzą na eksplozje. Cóż, wcale nie trzeba w tym celu być twardzielem. Wystarczy… być martwym. Takie w rzeczywistości byłyby konsekwencje znalezienia się w pobliżu. A co oznacza owo pobliże? Wszystko zależy od rodzaju terenu, a przede wszystkim ilości materiałów wybuchowych. Tak czy owak swobodny spacerek z pożogą w tle pozostaje więc co najmniej mało prawdopodobny – a już na pewno przy hollywoodzkim rozmachu eksplozji.
3

Oglądany: 100589x | Komentarzy: 88 | Okejek: 262 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

09.05

08.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało