Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki CXII - Zabójstwo w afekcie

39 109  
5   48  
W kolejnym, już stodwunastym, wydaniu Autentyków, mimo ciszy wyborczej (zagłosowałaś/eś już?) wstęp będzie. Tak samo rewolucyjny i konkretny, jak cała ta kampania. Miłej lektury...

BO ZUPA BYŁA ZEPSUTA

Taka sobie rodzinna rozmowa w kuchni:
Tata - Ta zupa się chyba psuje.
Mama - To trzeba ją wypieprzyć.
Tata (z błyskiem w oku) - A i ty jakaś taka nieświeża...

by kozia

* * * * *

BO TA BIELIZNA TERAZ TAKA SKĄPA

Siedzimy z moją kumpelą, coś tam sobie gawędzimy o dziewczyńskim stuff`ie, wtem kumpela wstaje i zamyka okno mówiąc:
- Zamknę, bo zimno w p**du...
Na to ja z szelmowskim uśmieszkiem:
- Co ty nie powiesz, a mi tylko w nogi...

by happy

* * * * *

ALTRUISTKA Z POCZUCIEM WŁASNEJ WARTOŚCI

Że tak powiem wiek studencki za mną już dawno... Tego roku miałam okazję być na imprezie plenerowej kilkudniowej, gdzie dołączyli później studenci z drugiego roku. Tak się jakoś złożyło, że jeden z chłopaków został biedny bez pary i bez miejsca do spania. Wzięłam biedaka do namiotu, rozpięłam śpiwór i odwróciłam się celem uśnięcia. W pewnym momencie, poczułam na swoim pośladku rękę... Mówię:- Młody... Idź spać...
Młody dziarsko, albowiem obudził się w nim mężczyzna, mówi:
- Ale fajny masz tyłeczek...
Ja mu na to (nie powiem, żeby mi nie pochlebił):
- Dziecko, cycki też mam fajne, ale nie dam ci, bo jak się rano obudzisz i mnie zobaczysz, będziesz miał traumę seksualną do końca życia...

I tak oto straciłam ostatnią szansę na sex z dwudziestolatkiem.

by atitta

* * * * *

PODOBNO SKRÓCILI SŁUŻBĘ WOJSKOWĄ

Będąc u kolegi, który przy każdym niepowodzeniu na studiach twierdził, że zaciągnie się do armii, podsłuchałem taką rozmowę z jego rodzicielką...
Kolega:
- Mamo, idę do wojska.
Mama kolegi:
- Tak synku, tylko wróć przed kolacją.

by midas78

* * * * *

ABONENT MA USZKODZONY APARAT...

Wysyłam sobie maila z zapytaniem, do jednej takiej firmy czyli ble ble ble...
W treści napisałem, że dużo wygodniej byłoby uzgodnić to telefonicznie, ale nie mogę się dodzwonić do nich.
Na co dostaję odpowiedź, z podanymi informacjami, które chciałem i na zakończenie takie cuś:
(...)P.S. Przy telefonie jest dziś szefowa, jest bardzo zła (chyba ma okres) i nie odbiera go po prostu, przepraszam(...)

Chyba się cieszę, że nie odbiera.

by Stork

* * * * *

DZWONI, ALE NIE WIADOMO W KTÓRYM KOŚCIELE...

Se dzisiaj wracam drugom klasom z małżonkom z Białego. Jedziemy już z 10 minut i mnie siem oczywista już jarać zachciało. Wyszedłem se tym samym na korytarz, okno żem odemknął. Przypalam i w tym czasie takom akcję widzę.
W sąsiednim przedziale młodzież sama jedzie, pewno studenty. Pięć panienek i trzech gości. Ci goście to chyba kumple, bo gadają ze sobą, a panny chyba każda na innym profilu - książki czytają... lub czasopisma...
Nagle w przedziale dzwoni komórka. Panny jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki otwierają torebki,  szukają komórek, wyjmują komórki. Sygnał nadal słychać... Panny sprawdzają komórki zawiedzone, że jednak to nie dzwoni "MOJA" komórka...
W końcu jeden z kolesi, z tajemniczą miną, wyjmuje swoją komórkę, rozłącza połączenie i mówi do kumpli:
- Wygrałem... Wisicie po browarze!

by Misiek666

* * * * *

POBOŻNE ŻYCZENIA

Poszedłem kiedyś z kumplem (zapalony wędkarz) do tego takiego urzędu, co tam karty wędkarskie wydają. Pozwolenie i takie tam. Nie wiem nie interesi mnie to. W każdym razie wchodzimy do małego pokoju, gdzie kolega miał odebrać swoje zezwolenie. Napis na ścianie zwalił mnie z nóg. Głosił:
- Panie, spraw abym kiedyś złowił taką rybę, żebym nie musiał więcej kłamać.

by Gustibus

* * * * *

NOWA KOLEKCJA ARKADIUSA

Bladym świtem (godzina 9 rano) zachciało mnie się śledzi. W oleju mi się ich zachciało.
Idę więc do łazienki, myję zęby i ogólnie wykonuję te wszystkie poranne tysiąc czynności, jakie kobiety mają w zwyczaju. Wychodzę z domu - sąsiad uśmiecha się do mnie miło, aczkolwiek ciut niepewnie.
Idę ulicą - przechodnie autentycznie cieszą się na mój widok. Myślę sobie"
"No tak, w ciąży jestem, mimo że nie widać jeszcze, to może moje hormony sprawiają, że aż promienieję!"
I tak dalej w ten tan kombinuję.
Wchodzę do sklepu - szczera radość ekspedientek. Ucieszone takie, każda chce mnie obsługiwać.
W drodze powrotnej to samo - ludzie patrzą na mnie i chyba sprawia im to przyjemność, tak im się oblicza rozjaśniają.
Dopiero w domu, przy trzecim śledziu zapijanym kakao odkryłam, w czym rzecz.
Otóż wyszłam z domu w swetrze i kurtce...
...Ale zamiast zwykłych spodni miałam na sobie spodenki od piżamy.
Wściekle zielone, w żółte ptaszki Tweety.

by red-kettle

* * * * *

WYMARZONA AUDIENCJA

Mój wujaszek jest lekarzem. Do gabinetów co jakiś czas zaglądają ludzie z koncernów farmaceutycznych, żeby reklamować swoje leki. Otóż ostatnio ludzie ci zaczęli być przez owe koncerny kontrolowani. Muszą pisać sprawozdanie, co, gdzie i jak, a koncerny wydzwaniają później do lekarzy, żeby sprawdzić informacje.
Taki właśnie telefon odebrał znajomy mojego wujaszka:
- Był ostatnio ktoś od nas?
Odpowiedź brzmiała:
- Tak. Goździkowa z Etopiryną.

by Norivien

* * * * *

BO BABCIA WIE LEPIEJ

Kumpel, jak to niekiedy bywa, ma babcię. Babcia, jak to niekiedy bywa, ćwiczy swój umysł rozwiązując krzyżówki.
I, jak to niekiedy bywa, można się przy tym nieźle uśmiać, gdyż babcia uważa, że jest mądrzejsza od ludzi tworzących te krzyżówki i jeśli jest taka potrzeba, to dorysowuje sobie kratki lub wpisuje 2 literki w jednej.
Oto kilka rodzynków:
1. Mięso na steki? - ROZMAITE
2. Ptak łowny? na 5 liter - GOŁĄB
3. Najlepszą obroną jest...? na 4 litery - ZORO!!!!

by justo

* * * * *

METALOWA JABŁONKA

Żaliłam się, że drutów szukam dla progenitury, na pracę domową... Dzisiaj okazało się, że jest się czego bać. Poszłyśmy z Moniką do zaprzyjaźnionego zakładu z różnymi takimi czarami marami, na których nie znam się kompletnie.
- Potrzebujemy drut miedziany bez izolacji. - zaczęła Monika.
- Ja potrzebuję. - powiedziałam nieśmiało.
- A na co ten drut konkretnie? - Pan przystąpił do wywiadu.
- Na jabłonkę - mówię.
Pan zastygł w bezruchu pomiędzy zwojami miedzianymi.
- Na jaką, k**wa, jabłonkę? - pan się nie szczypał i nie bawił w Wersal.
- Normalną, z jabłkami - Monika przyszła mi w sukurs.
- Albo może też być gruszka. - moja nieśmiałość sięgnęła zenitu - Nawet lepiej, że gruszka.
Pan wyszedł bez słowa na zaplecze. Już go nie zobaczyłam. Dalej szukam drutu.

by konwalia

* * * * *

CZŁOWIEK, KTÓRY MUCHY BY NIE SKRZYWDZIŁ

Dawno, dawno temu, kiedy tatulo prezesowali w GS-ie a ja małym dziecięciem byłam, jakiś chłop w dowód wdzięczności za załatwienie sprawy przyniósł tacie kaczkę. Kaczka była w worku płóciennym. Tatulo się ucieszyli nawet, bo kaczkę z jabłkami a i owszem chętnie; dopóki z worka nie rozległo się gromkie:
- Kwa, kwa!!!
Struchlała ze strachu kaczka nie ruszała się i nie odzywała podczas wręczania dowodu wdzięczności w jej postaci, natomiast kiedy sobie chwilę w spokoju postała, postanowiła dać znać o swojej obecności. I tu zaczęły się schody.
Kaczuszkę chętnie wszyscy by zjedli, natomiast nie było komu pomóc biedulce w przeniesieniu się do krainy wiecznych łowów. Mama kazała tacie przynieść kaczkę do domu, postawić ją w worku w piwnicy a potem "coś się wymyśli". Tym cosiem miał być sąsiad o aparycji tworu doktora Frankensteina, któremu za sam wygląd powinno dać się pięć lat bez zawieszenia.
Kiedy mama poszła do sąsiada po prośbie, drzwi otworzyła jego żona w dezabilu, rozmazanym makijażu, peciorem w zębach i oświadczyła, że Zenusia to już ze trzy dni w domu nie ma, a i nie wiadomo kiedy będzie, bo ostatnio: 
- Ten pie**ony c**j jak idzie w cug, to wcześniej, jak po tygodniu nie wraca.
Pomysł z sąsiadem nie wypalił, żaden inny sąsiad nie chciał się podjąć tego zadania nawet za wizję zaproszenia na obiad. Rodzice ustalili, że w takim razie kaczkę tato zawiezie do rzeźni, a tak doświadczony personel zajmie się nią jak należy. Poszedł więc tato do piwnicy. Za chwilę, rozległ się rumor dający się słyszeć w połowie bloku, oraz taka wiązanka wyrażeń w rodzimej łacinie, że pijanego szewca, a co dopiero tatusia rodzonego bym o takie umiejętności nie podejrzewała. Za chwil kilka ukazał się w drzwiach tatuś z łbem kaczki w jednej ręce, resztą kaczki w drugiej, w koszuli całej okrwawionej i z żądzą dalszego mordu w oczach wyrzęził:
- Wydostała się z worka... moje wędki... moje piwo... mój łeb szczupaka... Ta $@!&! (proszę wstawić sobie jak najobraźliwsze słowo) porozpieprzała!!!

Morał z tego taki drodzy bojownicy: Najłagodniejszemu misiaczkowi nie ruszajcie jego zabawek, bo łeb ukręci.

by atitta


Chcesz poczytać więcej autentyków? To wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne", tam też możesz opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz na naszej stronie głównej czytelników kolejnych Autentyków!

Oglądany: 39109x | Komentarzy: 48 | Okejek: 5 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało