Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jak wywołać gównoburzę na temat górnictwa - punkt widzenia innego górnika

73 564  
345   217  
Witam wszystkich bojowników! Jako górnik, tym razem z górnictwa węgla kamiennego, chciałbym się odnieść do artykułu kolegi, który wywołał gównoburzę - tylko nie o tym, o czym być powinna.

Czytając komentarze, zacząłem się zastanawiać, skąd przeciętny Polak/Polka bierze informacje na temat polskiego górnictwa. I wiecie co? Myślę, że jedynie media są nośnikiem opiniotwórczym. Jako że nie każdy mieszka na Śląsku Górnym czy Dolnym i nie każdy ma emerytowanego wujka z Katowic, który ma 45 lat i na emeryturze dorabia w firmie, bo jak twierdzi „ch**a się narobił na dole”, więc nie każdy zna prawdę. Postaram się ją możliwie jak najrzetelniej przedstawić. Zacznę od tego, w czym się z Wami (niepracującymi na kopalni) zgadzam. Przeczytajcie i potem komentujcie!

Związki zawodowe - „20, 30 różnych związków zawodowych na kopalni”. Zgadza się, jest ich za dużo, może nie aż tyle, bo ok. 10. To i tak zdecydowanie zbyt wiele. Liczba oficjeli na powierzchni uzależniona jest od liczby członków danego związku i tak, gdy liczba członków organizacji związkowej w zakładzie pracy nie przekracza 149 osób, płatne zwolnienie ze świadczenia pracy przysługuje jednemu pracownikowi za taką liczbę godzin miesięcznie, ilu pracowników liczy związek. Gdy liczba członków organizacji związkowej mieści się w przedziale 150-500 osób, przysługuje jeden płatny „etat związkowy”. Przy liczbie członków organizacji związkowej od 501 do tysiąca, dwa „etaty związkowe”. Gdy członków organizacji związkowej jest od 1001 do 2 tys. – trzy „etaty związkowe”. Z.z. można założyć mając 10 członków. [1]

Kopalnia zatrudniająca ok. 2-3 tys. pracowników może teoretycznie założyć takich związków kilkaset. Mając 10, przy tym zatrudnieniu ok. 10 osób na całą załogę powinna być zatrudniona na etacie związkowym. Tu pojawia się pierwszy problem: jak się okazuje, jest ich dwa, a nawet trzy razy tyle. Skąd? Nie mam pojęcia, ale sami się nie zatrudniają. Kontynuując - nie jestem przeciwnikiem związków, bo też do nich należę. Jestem zwolennikiem zmniejszenia ich ilości i zrobienia z nimi porządku.

Górnicy drą mordę - drą, i to głośno, niestety nie górnicy, a wyżej wymienieni. Dlaczego? Ano dlatego, że gdy zamyka się lub łączy kopalnie, to tracą się wygodne posady. A kto z Was chciałby stracić wygodny stołek, jak może spalić pięć opon i załatwić swoje sprawy cudzymi rękoma. Niestety pracownicy, wierząc w zacne idee swoich przywódców, podążają ślepo za ich głosem. Przykład: zawieszenie 14. trzy lata temu. Moi koledzy byli za tym, żeby ratować swoje stanowiska i poprawić sytuację kopalń przez odstąpienie od pobierania 14., a w mediach słychać było głosy, że nas okradają.

Czternastki, trzynastki, Barbórki, przywileje - tu pojawia się mocna rozbieżność między Waszą wiedzą a naszymi „dodatkami”. Po kolei: dostajemy deputat węglowy, oczywiście ci, co pracują. Jest to składnik wypłaty, tak jak dla przedstawiciela procent od obrotu, kierowcy od kilometrów, fryzjerki od strzyżeń. Kropka. Czternastka od 3 lat jest zawieszona ze względu na kiepski stan polskiego górnictwa. Uważam, że przedsiębiorstwo powinno wypłacać pieniądze, kiedy je ma. Nasze nie ma, więc wstrzymało 14., która jest premią.

Trzynastka - błagam, skończcie pierdzielić o tej trzynastce, bo jej NIE MA - od kilkunastu lat! Barbórka jest nagrodą, tak jak dostaje ją większość państwowych pracowników i nie tylko. Średnio na rękę jest to mniej niż jedna wypłata brutto. Dodatki typu „wczasy pod gruszą”, wyprawka szkolna dla dzieci itp. wypłacane są z funduszu socjalnego. [2] Jeśli Twój pracodawca Ci tego nie wypłaca, a pracujesz w zakładzie zatrudniającym więcej niż 20 osób, to po prostu robi Cię bez mydła. Dostajemy także premie, które są wypłacane za zyski wypracowane przez zakład (przez 7 lat, raz) oraz dodatek za pozostałe z funduszu płac pieniądze za poprzedni rok. Rozpatrując pod kątem korzyści, mamy też kasę zapomogowo-pożyczkową. Niestety, pożyczki trzeba spłacać.

Kasa - zarabiamy dużo, śpimy na kasie itd. Tak może było za komuny, niestety dziś średnia nie przekracza 3,5 tys. netto. Jako nowo przyjęty pracownik fizyczny otrzymałem 1997 zł. Dziś jako osoba dozoru zarabiam 3800 zł z dwoma dniówkami weekendowymi. Można więc przyjąć, że jako mgr inż. zarabiam nieco mniej niż mój brat po maturze jeżdżący ciężarówką. Większość powie, że kłamię, że zaniżam itd. Odpowiadam „Wy mi nie dajecie, wiec wy mi nie zabierzecie”. Jak ktoś nie wierzy - jego sprawa, może przeczytać dość dobry artykuł Dziennika Zachodniego. Powiem tylko, że przedstawiciel handlowy, kierowca tira, mechanik zarobi podobnie, a opiekunka w Niemczech więcej, bo 1 tys. euro. Ktoś powie „to zmień zawód, jak tak masz źle”. Odpowiadam: nie zmienię, bo go lubię, kopalnia jest specyficznym zakładem pracy i naprawdę można to lubić. Dla tych, co twierdzą, że mamy zajebiście, polecam składać podania o pracę, ponieważ na przestrzeni 2-3 lat dokona się zmiana pokoleniowa i wielu z moich kolegów odejdzie na zasłużoną emeryturę.

A propos, emerytura - wujek z Katowic nie kłamał, że się nie narobił. Może był po prostu leniem i objechał na czyichś plecach, jak wielu na dole. Ale to akurat w każdym zakładzie często spotykana praktyka. Korpo się może wypowiedzieć. A jeśli wujek naprawdę PRACOWAŁ na dole, to pewnie dziś w wieku 45 lat ma dyskopatię, zwyrodnienia stawów i pylicę, może nie mieć ręki, nogi, ewentualnie jak stolarz paru palców. Praca w ścianie czy na przodku często wymaga dużego wysiłku fizycznego (np. łuk stropnicowy waży ponad 100 kg, a trzeba go przenieść samemu kilkanaście metrów, nieraz kilkadziesiąt). Jednak to nie ciężka praca fizyczna tak często meczy, a warunki klimatyczne - duża wilgotność, wysoka temperatura, zapylenie, hałas, gazy szkodliwe dla zdrowia, niska zawartość tlenu w powietrzu kopalnianym, różnice ciśnień - naraz. Powiecie: to po co się tam pchasz? Po to, że ktoś to musi robić, żeby w naszych domach świeciło światło, tak jak śmieciarz wywozi śmieci, żeby nam z kosza nie jebało.

Na koniec, jak to zwykł mawiać T. Hajto, „truskawka na torcie”. Coś, co przyprawia mnie o totalny wkurw. „Nie będę dopłacał z moich podatków do tych darmozjadów”. I tu, mój drogi bojowniku, przekraczasz granicę braku jakiejkolwiek wiedzy o górnictwie, funkcjonowaniu instytucji podatkowych w Polsce i własnej, przepraszam, głupoty. Obecnie ponad 100 zł z każdej tony węgla trafia do budżetów państwowych, tj. gminy, państwa, ZUS-u. Jeżeli każdego roku wpłacamy do skarbu państwa kilka miliardów zł, a otrzymujemy raz dotację na 2 mld, to nie mówcie, że dopłacamy do górnictwa!! Dla przykładu gmina Kleszczów, która jest jedną z najbogatszych dzięki pobliskiej kopalni odkrywkowej Bełchatów. Do poczytania artykuły na ten temat: TU oraz TU.

Aaaaa i tona węgla - moi drodzy, kopalnia nie sprzedaje węgla za 800 zł! Za tyle sprzedają pośrednicy, którzy nie dość, że dorzucają solidną marżę, to jeszcze mieszają surowiec z kamieniem lub polewają wodą, żeby waga się zgadzała (nie wszyscy, oczywiście). Na mojej kopalni jest reglamentacja węgla - 70 ton na dobę, ponieważ cały wydobyty surowiec jest zakontraktowany. Więc błagam, następnym razem jak zaczniecie jechać po naszym zawodzie, poczytajcie, przejedźcie się na Wieliczkę, Guido lub chociaż zobaczcie program w TV, może być nawet z Saletą.
Z górniczym pozdrowieniem „szczęść Boże”!
51

Oglądany: 73564x | Komentarzy: 217 | Okejek: 345 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

19.04

18.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało