Różne scenariusze malują się przed naszą planetą - przy czym apokalipsa zombie, jakkolwiek malownicza, na tle pozostałych wydaje się niespecjalnie realna. Co nie znaczy, że nie warto być na nią przygotowanym.
Istnieją dwie główne teorie dotyczące tego, jak miałyby powstawać zombie. Według pierwszej człowiek, na którego rzucono klątwę, umiera, by powrócić na Ziemię w nowej roli. Drugi wariant zakłada zarażenie się wirusem bądź napromieniowanie. Z kolei jedyne sposoby, żeby trwale unicestwić zombie, to zniszczyć ich mózg lub uciąć głowę.
Generalnie rzecz biorąc, zombie to taki umarlak, któremu znudziło się leżenie w trumnie - to wersja, która upowszechniła się po kinowym sukcesie „Nocy żywych trupów”. Wcześniej - za sprawą zachodnioafrykańskich wpływów voodoo - za zombie uważano osoby pozbawione świadomości, pozostające pod kontrolą innej osoby. Sama idea zombie rozpowszechniła się wraz z niewolnikami, których przywożono z Afryki, przez Karaiby, do Ameryki.
Jednak sama idea wskrzeszania umarlaków ma znacznie dalej sięgające tradycje - a biblijne wskrzeszenie Łazarza to tylko jeden, w sumie dość niedawny przykład. W sięgającym 5 tysięcy lat wstecz Eposie o Gilgameszu znajduje się wzmianka o rozzłoszczonej bogini przywracającej do życia umarłych, by ci pożerali żywych.
Na Haiti obowiązują specjalne prawa dotyczące zombie. Otóż przestępstwem jest przemienianie innych w zombie. Artykuł 249 tamtejszego prawa mówi, że kto odurza innego człowieka, chowa go jak umarłego, a następnie wykopuje i przywraca do życia, sądzony będzie jak za morderstwo. Prawo bez zastosowania? Niekoniecznie - najsłynniejszym z rzekomych zombie był Haitańczyk Clairvius Narcisse, który twierdził, że przemianę zapewniła mu mieszanka neurotoksyn i halucynogenów.
Pogrzebanie żywcem to kiepska sprawa. Dzisiaj zdarza się raczej rzadko, jednak dawniej, kiedy medycyna znajdowała się w zupełnie innym miejscu niż teraz, pacjentów w śpiączce często uznawano za martwych. Chowano ich ciała i na tym historia powinna się zakończyć - ale nie. Złodzieje miewali w zwyczaju rozkopywać groby w poszukiwaniu kosztowności. I mogło się przy tym zdarzyć, że któryś celny traf szpadlem wybudzał ofiarę ze śpiączki. Ciąg dalszy - w zasadzie można wyobrazić sobie samemu.
Statystycy, którzy jak zwykle zajmują się niezwykle ważkimi zagadnieniami, postanowili policzyć również, co stałoby się, gdyby faktycznie wirus zombie zaczął się rozprzestrzeniać. Z obliczeń wynikło, że w półmilionowym mieście niezbędna byłaby zdecydowana odpowiedź militarna w ciągu pierwszego tygodnia od wybuchu epidemii. Gdyby na odstrzał zombie trzeba było poczekać dłużej niż 8 dni, populacja nie miałaby szans na przetrwanie. Cóż, warto wiedzieć.
Co radzą eksperci na wypadek faktycznej apokalipsy zombie? Najpierw wypada zdziwić się, że istnieją eksperci od zombie. Potem - że szczególnie odkrywczych porad jednak nie mają. Po pierwsze, nie należy chronić się w samochodzie, do którego nie ma się kluczy. Hm… Nie należy też zostawiać broni w zasięgu zombie ani też wręczać jej histerykom. Ponadto nie należy schodzić do piwnicy bez zapasów żywności ani dać się otoczyć zombie w windzie. A przede wszystkim nie dać się ponosić emocjom. Nie wiem jak wy, ale ja już czuję się przygotowany!
Źródła: 1,
2,
3
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą