Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Przygody Żelaznego Karła I

38 530  
8   17  

Dawno, dawno temu, na początku lat 90 radiowa Trójka, która nie była jeszcze sformatowana, nadawał kultowy cykl "Nie tylko dla orłów". Jego częścią były "Klechdy sezonowe", które wykonywali Wojciech Mann i Alicja Resich-Modlińska. Szły w eter wtedy w radiu takie rzeczy, że hoho...

Romans Żelaznego Karła

[W tle muzyka Zamfira]

[W.Mann:]
Żelazny Karzeł imieniem Wasyl siedział przed swoją norą i dłubał pogrzebaczem w zębach. Wtem usłyszał jakiś hałas i obejrzał się gwałtownie. Zobaczył leśnego listonosza, Borsuka Borysa pędzącego na malutkim rowerku. Należy tu dodać, że Borsuk był kretem, tylko na nazwisko miał Borsuk, a na imię Borys. Pędził więc kret Borsuk najwyraźniej kierując się w stronę Wasyla.
Gdy już się zbliżył, wyciągnął z kaptura pomiętą kopertę i powiedział:
- Polecony do ciebie, stary saganie! - i uciekł.
Karzeł rzucił za nim pogrzebaczem i zabił go na miejscu.
Następnie rozerwał nerwowo kopertę i oto, co przeczytal:

[A.Resich-Modlińska:]
"Drogi Wasylu!
Musiałam do Ciebie napisać, gdyż nie mogę dłużej ukrywać mojego uczucia.
Jestem karlicą z blachy nierdzewnej obustronnie nitowanej. Pałam do Ciebie miłością tak ogromną, że mi się cewki grzeją na samą myśl o Tobie! Jestem gotowa iść dla Ciebie na poniewierkę, a nawet oddać Ci cały mój zapas towotu. Jestem Twoja od chwili, kiedy Cię ujrzałam. Jeśli czujesz, że chciałbyś mieć we mnie towarzyszkę doli i niedoli, przyjedź pod mój domek przy ulicy Tablicy Mendelejewa 7.
Twoja,
Zofia Majerczyk."

[W.Mann:]
Wasyl wstrząśnięty temperaturą wyznanych mu uczuć, jak stał popędził na Tablicy Mendelejewa 7. Wrócił już po kwadransie. I rozłupał sobie głowę sztabą żeliwną, a następnie strzelił do siebie z ergiepepanca. Zofia Majerczyk była po raz trzeci w ciąży ze swoim mężem Otyłkiem Wacławem, księgowym w pobliskiej spółdzielni "Tęcza". List, który Wasyl otrzymał, napisany był przed czternastu laty.

[W tle przez cały czas Zamfir]
- Czy to fletnia pana?
- Nie, pożyczona!

 (977 kB)

 

Wielka Zemsta Żelaznego Karła

Żelazny Karzeł imieniem Wasyl nie mógł zasnąć. Mijał właśnie czwartek - dzień jego urodzin. Wasyl od świtu siedział elegancko ubrany przy stole oczekując gości i gratulacyjnych telegramów. Teraz mijała już 23:30 i nikt przez cały dzień się nie pojawił.

Żelazny Karzeł sam przed sobą udając, ze nic się nie stało, położył się do łóżka. Ale zbawienny sen nie nadchodził. Wasyl zaniósł się smutnym karlim płaczem...- "A wiec dla nikogo nie istnieje!" - zaszlochał - "Mają mnie za nic... ja im pokażę!" - i zaczął obmyślać zemstę.

Najpierw zaplanował, że wiewiórce Łysej Skórce wyrwie wszystkie łapki i będzie nią grał w football. Następnie opracował pułapkę na łosia Grzegorza, pułapkę skonstruowaną z kolejowych resorów piórowych. Gdy Grzegorz stanie na zamaskowany przycisk resory rozpręża się i chwytając za pęciny rozedrą na pół od pachwin do pachy. A wtedy Wasyl wyskoczy na ścieżkę i krzyknie: "Zyg, zyg, marcheweczka". Kolejna ofiara gniewu Wasyla miała być borsuczka Wanda wraz z dziećmi. Karzeł postanowił ja zadusić jej własnymi rajstopami, następnie wypatroszyć, obsuszyć i wreszcie nadziać wcześniej otrutymi gazem dziećmi. Najmłodszy borsuczek Rafałek miał mieć w ryjku parasol z napisem "Olej Castrol". Następnie Wasyl opracował plan zmiażdżenia dalekobieżnym składem towarowym sikorki rogatki oraz przebicia prętem żelaznym przez uszy głów braci królików z dolinki w celu zrobienia z nich żywej huśtawki.

Nagle Żelazny Karzeł przestał obmyślać kolejne akty zemsty, gdyż naszła go zupełnie nowa refleksja: - "A może to nie oni są źli, tylko ja jestem coś nie za bardzo?..." - Im dłużej się nad tym zastanawiał, tym był pewniejszy, że nieudane urodziny, to tylko i wyłącznie jego wina. Przypomniał sobie ile razy był złośliwy i niedobry dla swoich pobratymców.

Trawiony ponurymi wyrzutami sumienia Wasyl wypił trzy urodzinowe butelki żołędziówki o średniej mocy 85% i poczuł, ze jest coraz bardziej nieszczęśliwy i niepotrzebny. Zalewając się łzami uwiesił u powały pętlę drucianą, która jednym końcem wetknięta była do kontaktu, a drugim zwisała nad wanną. Kiedy Wasyl powiesił się na niej dla pewności spowodował jeszcze krótkie spięcie. Tak wiec jednocześnie przerwał sobie stos pacierzowy oraz doznał dotkliwego, a przy tym śmiertelnego porażenia prądem.

Punktualnie o 9.00 rano do drzwi byłego Żelaznego Karla zapukała delegacja z kwiatami i prezentami.

Wasyl doszedł, jak się okazało zbyt szybko, do daleko idących wniosków. Powodem był fakt, ze przez pomyłkę poprzedniego dnia zerwał dwie kartki z kalendarza i w środę myślał, że jest już czwartek. Tymczasem czwartek był właśnie teraz! Ale dla Wasyla to już równie dobrze mógł być wtorek albo niedziela...

CDN.

--
Na tą piękną, starą audycję trójkową uwagę zwróciła nam strona Koziarka, którego niniejszym pozdrawiamy.



Oglądany: 38530x | Komentarzy: 17 | Okejek: 8 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało