Street art to nie tylko kolorowe malunki naścienne. Dowcipne napisy, jak choćby w Łodzi , gdzie kibice ŁKS-u i Widzewa ostro wyzywali się na murach , zapadają mocno w pamięć. Za granicą również mają poczucie humoru:
"Kochanie, spójrz, to Banksy!"
"Nie bądź niemądry, mój drogi, to tylko zwykły wandalizm."
"A tak. Oczywiście."
"Jeśli będziesz się w to wpatrywał gładząc przy okazji brodę, będziesz wyglądał na inteligentnego i kulturalnego człowieka."
"Rób tak, jak mówię, bo jam jest znakiem"
"Nawet najgorszy cytat, gdy się go napisze na murze, może przyciągnąć twoją uwagę"
"Oto instagramowa szansa"
"Przykuwające wzrok stwierdzenie"
"Zostawiłeś włączoną kuchenkę"
"Slogan prowokujący wielką myśl"
"Kto patrzy?"
"Proszę o ciszę. Ochroniarz śpi"
"Potknięcie się na słowach może być niebezpieczną pomyłką"
"To jest wspaniała inwestycja"
"Jeżeli ktoś kupi ten obraz za kupę kasy, to stanie się on dziełem sztuki"
"Świat sztuki współczesnej jest pełen przykładów ludzi, którzy robią głupie rzeczy, podczas gdy inni odbierają to jak zamierzone działania.
Jest facet, który sprzedaje prymitywne obrazy kropek za kwoty sięgające miliona funtów.
Był też inny, który namalował puszkę zupy i nazwał to sztuką.
Kilka dekad później ludzie wciąż uważają, że była to zuchwała wypowiedź na temat konsumpcjonizmu. Nigdzie nie znalazłem żadnego dowodu, że artysta potwierdził ten pogląd. Mógł gość po prostu uznać, że zabawnie będzie namalować puszkę zupy, a inni ludzie sami zajmą się dorobieniem do tego ideologii.
Tak więc to jest mój wkład w robienie głupich rzeczy:
Białe płótno z numerem."
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą