Niebieskie stworzonka hasające po lesie nie powinny budzić specjalnych kontrowersji. A jednak znalazły się osoby, które przyjrzały się tym przyjaznym istotom i wyciągnęły szokujące wnioski.
Otóż anglojęzyczne słówko „smurfs”, czytane od tyłu brzmi niemalże identycznie jak „shrooms”, czyli „grzyby”. Stąd już niedaleka droga do samego Pana Ciemności. Psylocybinowe grzybki często utożsamiane są z biblijnym owocem zakazanym.
Tak więc mamy wesołe niebieskie istotki, które żyją sobie w domkach wydrążonych w silnie psychoaktywnych, zawierających muscinol, muchomorach, radośnie obcują z naturą i popijają specyfiki plemiennego szamana i curandero – Papy Smerfa. Ale wejdźmy głębiej... Działalność smerfnej społeczności bardzo przeszkadza Gargamelowi, który symbolizuje władzę za wszelką cenę usiłującą wrzucić naturalne środki psychodeliczne do jednego worka z silnie uzależniającymi narkotykami. Idąc dalej tym tropem dochodzimy do gargamelowego kota, który u nas nazwany został Klakierem. W oryginalnej wersji bajki, kocur miał na imię Azrael.
Azrael, według islamskiej legendy, była aniołem śmierci, a według żydowskiej tradycji jest on ucieleśnieniem wszelkiego zła.
Gromada pokojowo nastawionej, niebieskiej społeczności walczącej z, reprezentującym Babilon, dziadem nabiera bardzo symbolicznego znaczenia. Poszerzająca świadomość flora w ciągu ostatnich stuleci stała się przecież wyjątkowym utrapieniem władzy. Z pomocą służą media. Szkoda, że niekiedy z dość żałosnym efektem.
Tak, taką teorię musiał wymyślić ktoś, kto zaliczył wyjątkowo udany trip po spożyciu gumijagód czy innego daru Matki Ziemi...
Oj, to już chyba oczywista oczywistość - Harry Potter to podręcznik czarnej magii dla najmłodszych, którzy pod wpływem książek J.K. Rowling instalują sobie kolczyki na tyłkach, zostają emo i generalnie to zachowują się jak wskazówki zegarka.
Oto jeden z przykładów szatańskiej esencji wylanej na kartki książek o młodym adepcie sztuk magicznych: błyskawica na czole Harry'ego - perfidne nawiązanie do nazistowskiej symboliki. Hitler był zafascynowany okultyzmem, magią i dawnymi wierzeniami. Nie jest tajemnicą, że wiele symboli, łącznie ze swastyką, zaczerpnął z mitologii różnych kultur, które ongiś na świecie naszym istniały.
Urocze kociątko przynoszące osobom mającym prawa do jego wizerunku wielomilionowe dochody, wcale nie jest takie niewinne, jak można by wnioskować patrząc na jego pyzate oblicze. Otóż zabawka o nazwie Hell(o) Kitty powstała w wyniku paktu zawartego pomiędzy Szatanem a mężczyzną, którego córka cierpiała na raka jamy ustnej. Mężczyzna błagał Rogatego o pomoc. Diabeł podrapał się kopytem po swym kaprawym łbie, pomyślał przez chwilę i rzekł: „Uzdrowię twą córkę jeśli stworzysz coś, co będzie kochane przez miliony osób na świecie”. W ten sposób powstał pocieszny kotek pozbawiony ust (nawiązanie do choroby córki), którego podobiznę spotkać można na olbrzymiej gamie produktów.
Historia podbiła świat w formie wirusowego maila, który krążył po całym globie, strasząc i przestrzegając ludzi przed demonicznym kotem. Nie wiadomo kto był jego autorem, ale efekt jest taki, że nawet dziś wiele osób uważa, że sympatyczne kocisko nosi w sobie diabelski pierwiastek.
Barney to fioletowy dinozaur, mający swój program w amerykańskiej telewizji. Postać ta jest równie idiotyczna co bełkoczące Teletubisie, ale najważniejsze, że dzieciaki go uwielbiają. Z pozoru niewinny przedstawiciel jurajskiej fauny wywołał parę ładnych lat temu spory skandal - grupa zatrwożonych rodziców domagała się zdjęcia tego paskudnego cudaka z anteny, po tym jak po odtworzeniu od tyłu barneyowego hitu „I love you” dane im było usłyszeć m.in. takie sentencje: „Szatan jest moim najważniejszym kochankiem, kocięta uwielbiają bawić się w gorącej suszarce do ubrań, broń palna to najlepsza odmiana cukierków.”
Czy może być coś gorszego niż skondensowany szatan upchnięty w aluminiowej puszce? Czyżby ktoś przyczepił się do Red Bulla, dopatrując się w czerwonym, rogatym stworzeniu analogii z Panem Ciemności? To by było zbyt proste i oczywiste. Sprawa dotyczy napoju energetycznego Monster. Otóż według Gematrii, czyli hebrajskiego systemu numerologii, tak wygląda symbol Vav będący odpowiednikiem cyfry 6.
Idąc tym tropem nietrudno zorientować się, że pijąc napój Monster dostaniemy zastrzyk energii wprost z diabelskiego nasienia wciśniętego w eleganckie opakowanie.
Posługujemy się słowami, których znaczenia nie znamy. A diabeł tkwi w szczegółach właśnie.
Geniusz był pół-boską istotą, która przychodziła wraz z nami na świat i towarzyszyła nam przez całe życie. Demon ten był przypisany każdemu mężczyźnie. Przynosił szczęście, obdarzał nas płodnością i witalnością. Chrześcijanie początkowo tępili zwyczaj obchodzenia... urodzin, kiedy to w podzięce składano osobistym geniuszom ofiary. Pogańskie czczenie prywatnych bożków zastąpiono więc oddawaniem czci świętym „patronom”. W ten sposób powstały imieniny.
Niektóre z geniuszy miały też za zadanie opiekę nad np. całym regionem czy większą grupą ludzi.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą