Dziś rozterki kasjera, dziadkowa mądrość, grzybiarka, która wprawia w zdziwienie oraz kolejne dziadowskie opowieści.
ZMARTWIONY KASJER
Późny wieczór (koło 20), wracam zmęczony z pracy i przy okazji podjeżdżam na stację, żeby rano mieć na czym do roboty pojechać.
Zatankowałem, idę do kasy, [J] - Ja, [K]asjer:
[K] - Punkty?
[J] - Nie.
[K] - Faktura?
[J] - Nie.
[K] - Reszta?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą