Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych CCXII

31 098  
37   1  
Kliknij i zobacz więcej!Przyczepka jest miejscem całkiem niezłej zabawy, przypadkowe zdjęcie też może być fajne. Jeśli dorzucimy do tego pechową wycieczkę - to mamy już miks wybuchowy. Zatem zapraszam fanów skaleczeń, upadków i obrażeń do lektury.

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

PRZYCZEPKA

Mając nie więcej niż 4 wiosny za sobą przydarzyła mi się pewna historia z przyczepką. To była taka zwykła, najzwyklejsza przyczepka z tym takim bajerkiem do podłączania żeby światła w niej działały. No więc, wraz z rok starszym kolegą, dla zabicia czasu postanowiliśmy pobujać się na tym "bajerku" od świateł. Kolega był mniejszy i lżejszy ode mnie, więc on bez żadnych przeszkód huśtał się w tą i z powrotem, dlatego też postanowiłem spróbować. Jak już wspomniałem, ja byłem cięższy...
Gdy tylko się bujnąłem przyczepka przechyliła się i z impetem pierdyknęła mnie w nos. Tata akurat był w pracy, a jak mama do niego zadzwoniła to mówił, że tak zapierdzielał na składaku, że ledwo w zakręty się mieścił. Podobno całą twarz miałem we krwi, wraz z oczodołami, dlatego rodzice w pierwszej chwili myśleli, że nie mam oczu. Po całej akcji została mi blizna o kształcie błyskawicy, dlatego zapamiętałem to jak tata mówił, że jechał jak błyskawica.

by kros24

* * * * *

NAJWIĘKSZA STRATA

Mając lat 10, a było to za komuny, chciałem sięgnąć z szafki na górze regału ubrania, ponieważ następnego dnia miałem jechać na letnisko do Sulejowa, wiecie... rzeka, lasy etc..
Szafka stała na postumencie, na który wlazłem i chciałem otworzyć drzwiczki na górze.
Efekt był taki, że ściągnąłem na siebie tę szafkę, całe szczęście, że ona nie spadła cała na mnie, lecz utworzyła trójkątną przestrzeń między postumentem a podłogą, bo gdyby nie to, to bym na wózku jeździł nie tylko przez całe wakacje. Ale to jeszcze nie koniec. Teraz nie pamiętam, czym dostałem w głowę: półką, czy resorakiem z dosyć ostrym zderzakiem. Efekt był taki: przecięta skóra na czubku głowy (blizna do dziś), histeria Mamy, pokrwawiony t-shirt (od Cioci z "Hameryki") i jazda erką na sygnale do szpitala (patrz histeria Mamy) i spitulony pobyt w Sulejowie (brak możliwości pływania na skutek założonego opatrunku żywicznego).

Ale i tak najbardziej żal mi t-shirta

by norbee

* * * * *

ZDJĘCIE

Rzecz działa się kilka lat temu, pod koniec wakacji, ostatniego dnia kolonii. Właściciel domków letniskowych wpadł na świetny pomysł. Zorganizował nam ognisko pożegnalne z kiełbaskami, chlebkiem itp. Całą naszą grupą stawiliśmy się w miejscu, gdzie ma być ognisko. Wziąłem aparat, ponieważ chciałem zachować te chwile spędzone razem na kolonii. Pech chciał, że miał flasha. Sielanka trwała w najlepsze, aż do tej pory, kiedy ja z kolegą wymyśliliśmy, że zrobi mi zdjęcie jak będę udawał "Janosika" (skoczenie przez środek ogniska). Było już kilka osób, w tym jedna wychowawczyni naszej grupy.

Przygotowanie do skoku.

Powiedziałem nauczycielce, że idę siku. No nic, puściła mnie. Przemknąłem więc koło niej i wyszedłem tuż przed ogniskiem. Z kolegą byłem umówiony, że jak zobaczy sylwetkę biegnącą wprost na niego, ma zrobić zdjęcie. Pech chciał niestety, że zamiast mnie, zobaczył właściciela domków, który miał dać drewno do ogniska. W tym momencie, gdy on go zobaczył, ja już biegłem. Dostałem flashem po oczach i nic nie widziałem, lecz biegłem dalej z myślą, że właśnie wpadłem w ogień i za parę metrów się zatrzymam. Ale że naokoło ogniska były kamienie (żeby ogień nie rozlazł się na trawę), zahaczyłem stopą o jeden z nich i po prostu zamiast perfekcyjnego skoku wpadłem w ognisko. Na moje wielkie szczęście byłem grubo ubrany, a ognisko po prostu się już żarzyło, oparzenia były bardzo małe.

Lecz jednak z tej historii wyniosłem coś dobrego i pożytecznego. Zdjęcie, gdy ze zdziwioną twarzą lecę na łeb na szyję w ogień, jest bezcenne.

by Dragov @

* * * * *

POWER RANGERS

Będąc małym szkrabem razem z siostrą (ja 5 lat, ona 7), byliśmy wielkimi fanami Power Rangers - karate, miecze i te sprawy. Kiedy rodzice byli zajęci oglądaniem TV, po cichutku zakradłem się do kuchni w poszukiwaniu broni, znalazłem nóż do krojenia mięsa, kości itp, dość długi był, więc jak dla takiego małego szkraba był jak miecz. Po czym pobiegłem się pobawić w Power Rangers z siostrą. Zabawa trwała krótko, bo została przerwana przez płacz mojej siostry i wbiegnięcie rodziców do pokoju. Do teraz siostra ma mało widoczne blizny po moich cięciach na brzuchu...

by Kacza1990

* * * * *

PECHOWA PODRÓŻ

Gdy miałem jakieś 6 lat, byłem z rodzicielami u rodzinki w Bydgoszczy. Po miło spędzonych chwilach, nadszedł czas powrotu. Auta my wtedy nie mieli, więc na postój taksówek, jakieś 600 metrów od bloku. Idziemy więc sobie żwawo, aż tu nagle jakiś kamień czy inne licho podłożyło mi nogę i wy....bałem się na jedno kolano, na którym to przejechałem po chodniku jakieś dwa i pół łokcia. Wstałem, otrzepałem się. Kolano trochę bolało, ale nie na tyle, żeby płakać. Do czasu. Zdziwiony wyglądem, zapytałem, gdzie skóra, która była na kolanie przed upadkiem. Po uzyskaniu odpowiedzi, że "jakieś sto metrów za nami, na chodniku" rozryczałem się jak mała syrena strażacka. Przez dwa tygodnie nie mogłem się pogodzić, że jakiś chodnik ma mój kawałek skóry.

Ten sam dzień, już po dowiezieniu przez taksówkarza na dworzec PKP. Wysiadłem jako pierwszy, po mnie ojciec, a jako ostatnia matka, która to siedziała ze mną z tyłu (pocieszała, że skóra odrośnie). Traf chciał, że zachciało mi się zamknąć drzwi od auta. No i udało mi się. Wraz z ręka matki. Trzy paznokcie rwane. Brr.

ŁUK

Około rok później zafascynowany byłem Tym Co Zabiera Bogatym, A Daje Ubogim. Po godzinach męczenia, przymilania etc. ojciec w końcu zrobił mi prowizoryczny łuk. Radość przeogromna wypełniła serce me, od teraz to JA będę NIM! Ja będę Robinem! I z tego entuzjazmu chyba, zamiast słomki (BHP) na cięciwę założyłem pozostałość po skrobaniu budulca na łuk (czyt. patyk). Pech chciał, że ręka mi nie wytrzymała. Pech chciał, że na torze lotu "strzały" znalazł się mój ojciec. Na szczęście dostał idealnie między oczy. Skończyło się na dość głębokiej jak na patyk ranie. Ale te dwa centymetry w lewo, lub prawo. Do dzisiaj mi to po paru głębszych wypomina.

by DonMaTi

* * * * *

ŻELASTWO

Gdy miałam mniej więcej 8 lat razem z 2 siostrami (jedną starszą o 2 lata, drugą o 4) znalazłyśmy jakiś kawał metalu o łukowatym kształcie. Wyglądało to jak kawałek przekrojonej na pół stalowej rury. Więc przywiązałyśmy to do sznurka, one poszły z tym na balkon, a ja miałam to złapać xD. Huśtając żelastwem wycelowały w końcu we mnie, żebym mogła złapać, lecz przeleciało to przez moje ręce i walnęło mnie prosto w łuk brwiowy. I wtedy się przekonałam o co chodzi z tymi gwiazdkami przed oczami i mroczkami. Wpierw było ciemno, potem jasno. Siostra się tak przestraszyła, że zaczęła seplenić. Do teraz mam bliznę na brwi. Ale było fajnie.

by kasiax_1 @

* * * * *

POMYSŁY BRATA

Działo się to może z 12-13 lat temu, za dzieciaka, kiedy autorytetami byli Bruce Lee, Sylvester Stallone i Miś Uszatek. Razem z bratem (3 lata starszym) nocną porą udawaliśmy coś w stylu transformersów. Brat (B) gorąco zagrzewał mnie, żebym wszedł na jego ramiona.
(B) - No właź!
(Ja) - No dobra, trzymaj mocno

No i wszedłem. Z okrzykiem na ustach "Łaaahaaahuu!" brat rzucił mnie na szafę. Rozcięty łuk brwiowy, centymetr i nie miałbym dzisiaj oka, blizna cały czas widoczna.

by Karamba105

* * * * *

REKLAMA KŁAMIE

Miałem z 9 lat. Miałem chore gardło i poszedłem z mamą do apteki po tabletki. W reklamie owych lekarstw pokazane było jak powietrze, po zażyciu lekarstwa, wciągane jest głęboko do płuc. No i ciągle mając tabletkę w ustach, mocno pociągnąłem tlen, który zabrał se sobą tabletkę... Oczywiście zablokowała dziurkę i zacząłem się dusić, sąsiadka zadzwoniła po pogotowie. Mam ścisnęła mi od tyłu mocno klatkę piersiową i po jakimś czasie tabletka wylądowała na ziemi. Do tej pory mam wstręt przed tabletkami do ssania.

by Wujas_Jedras

* * * * *

ZABRONIONE KORCI NAJBARDZIEJ

Pewnego razu, a było to na wycieczce szkolnej w drugiej klasie podstawówki, mieliśmy przystanek w zabytkowym amfiteatrze. Wychowawczyni zabroniła biegać po schodach schowanych za konstrukcją, co oczywiście poskutkowało tym, iż śpiesznie urwaliśmy się z kolegami aby je obczaić. Zabawa nie trwała długo, gdyż zaraz na wstępie zaliczyłem "glebę", rozcinając sobie dłoń na jakieś dwa centymetry. Ze względu na wspomniany zakaz wstyd było się przyznać, więc dziarsko włożyłem dłoń w kieszeń i nie wyjmowałem jej do końca wycieczki. Po powrocie do domu zaprezentowałem dłoń mamie, która zdezynfekowała i zakleiła plastrem ranę (kieszeń i wewnętrzna strona spodni zmieniła lekko kolor). Dopiero po paru dniach, gdy okazało się, że rana nie bardzo chce się zabliźnić, rodzice zdecydowali, że odwiedzimy doktora. Skutek był taki, że konieczne było rozcięcie dłoni i wyjęcie kawałka szkła, który tkwił w niej prawie tydzień. Pamiątka jest oczywiście do dziś.

by hawkeee @

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten link i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 31098x | Komentarzy: 1 | Okejek: 37 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

08.05

07.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało