No i zwariowanych zabaw ciąg dalszy. A może by tak za radą jednego z zabawowiczów tak zacząć bawić się dziś?Kiedy miałem jakieś 10-12 lat, opanowaliśmy plac zabaw pod blokiem. Zaczęło się normalnie, ale po jakimś czasie trzeba było wymyślać coraz to bardziej hardkorowe zabawy. Wbieganie do góry po zjeżdżalni, potem zbieganie po niej, kolejną ewolucją był zjazd na deskorolce itp. Jednak najbardziej hardcorowa to była karuzela. U nas na osiedlu była taka normalna z siodełkami chyba pięcioma, a na osiedlu obok była taka, co się w niej stało. Oczywiście w karuzeli chodzi o to aby wytrzymać jak największe przeciążenia. Tak więc trzeba było ją rozkręcać. Ostatnim sposobem i najlepszym zarazem było przywiązanie i nakręcenie linki na wewnętrzny, centralny słupek karuzeli. Następnie dwóch kolegów rozbiegało się z linką w ręku i rozwijająca się, linka nadawała karuzeli niesamowitej prędkości. Coś jak poziome jojo.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą